poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Poznaj Boże Miłosierdzie!

Wielki Piątek to okazja na rozpoczęcie 9-cio dniowej nowenny, dzięki której możesz uratować swoje życie. Wystarczy przez ten okres poświęcić zaledwie około piętnastu minut dziennie. Dowiedz się o co chodzi i nie zaprzepaść okazji!


Może w naszym kraju nie jest to oczywiste, ale najsłynniejszą Polką na świecie tuż po chemiczce Marii Skłodowskiej-Curie jest siostra Faustyna Kowalska. To właśnie Jej w roku 1935 objawił się Chrystus i podyktował Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Mimo że święta ukończyła zaledwie 3 klasy szkoły podstawowej i nie bardzo umiała pisać, notowała rzeczy o których nie mogła by mieć pojęcia, co jest dowodem na Jej prawdomówność. Osobiście Koronkę do Bożego Miłosierdzia uważam za modlitwę najważniejszą po Modlitwie Pańskiej "Ojcze nasz".

Oto jakie łaski obiecał Pan Jezus dla tych, którzy z pobożnością i ufnością odmawiać będą Koronkę:

- Ktokolwiek będzie ją odmawiał, dostąpi wielkiego Miłosierdzia w godzinę śmierci. Kapłani będą podawać grzesznikom jako ostatnią deskę ratunku; chociażby grzesznik był najzatwardzialszy, jeżeli tylko raz zmówi tę koronkę, dostąpi łaski z nieskończonego Miłosierdzia Mojego.

- Każdą duszę, która odmawiać będzie tę koronkę, bronię w godzinie śmierci jako Swej chwały. (...) Kiedy przy konającym inni odmawiają tę koronkę, uśmierza się gniew Boży, a Miłosierdzie niezgłębione ogarnia duszę

- O, jak wielkich łask udzielę duszom, które odmawiać będą tę koronkę

- Zatwardziali grzesznicy, gdy ją odmawiać będą, napełnię dusze ich spokojem, a godzina śmierci ich będzie szczęśliwa (...); gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem, a duszą konającą nie jako Sędzia Sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel Miłosierny.

Czy można wątpić w Boże Miłosierdzie? Jeżeli Chrystus zachęcił Cię odpowiednio, zapraszam do konkretnej treści Koronki...

Pierwsza wersja wizerunku Chrystusa, którego zlecenie namalowania nakazał św. Faustynie Jezus. Autorem jest Eugeniusz Kazimirowski, r.1934. Siostra po zobaczeniu efektu pracy malarza powiedziała: "Jezu, kto Cię namaluje takiego pięknego jaki Jesteś?" Na co Zbawiciel odpowiedział: "Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w Łasce Mojej."

Koronkę odmawiamy, jeśli możemy, o godzinie 15 (jak nie możemy, to o innej porze). Jest to godzina Miłosierdzia, wtedy kiedy umarł Pan Jezus na krzyżu, a po przebiciu Jego Boku wytrysnęły Krew i Woda - Źródło Miłosierdzia. Zgodnie z "Dzienniczkiem" św. Faustyny Kowalskiej, koronka wygląda następująco:



Na początku odmawia się:
Ojcze nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Wierzę w Boga...

Na dużych paciorkach (x1):
Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata.

Na małych paciorkach (x10):
Dla Jego bolesnej Męki miej miłosierdzie dla nas i całego świata.

Na zakończenie hymn pochwalny na cześć Trójcy Świętej (x3):
Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny,
Zmiłuj się nad nami i nad całym światem.


Często na zakończenie koronki odmawia się również:
O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Najświętszego Serca Jezusowego jako zdrój Miłosierdzia dla nas – Ufamy Tobie (x3)

Jezu ufam Tobie (x3)

Święta Faustyno – módl się za nami i za całym światem (x1)


W kościołach można natrafić na różne tradycje odmawiania koronki, jednak wszystkie wersje są prawie identyczne. W domu osobiście polecam modlić się tak jak zanotowała modlitwę Siostra Faustyna.

Trzecia, ale najbardziej znana wersja obrazu. "Jezu ufam Tobie" namalowana przez Adolfa Hylę w 1944 r. Obraz można zobaczyć w krakowskich Łagiewnikach.


Mało tego, że Miłosierny nasz Zbawca obiecał co cytowałem już powyżej, dla odmawiających nowennę jest przewidzianych jeszcze więcej łask!


Dopiero od 2000r. za sprawą św. Jana Pawła II, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, na prośbę Pana Jezusa poprzez św. Faustynę obchodzimy w Kościele Niedzielę Bożego Miłosierdzia. Od Wielkiego Piątku, przez 9 dni o godz. 15 należy odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia w następujących intencjach (intencję powinno się powiedzieć przed modlitwą):

Dzień pierwszy (najlepiej Wielki Piątek) - cała ludzkość, w szczególności grzesznicy.
Dzień drugi - duchowni: biskupi, księża i osoby konsekrowane.
Dzień trzeci - ludzie pobożni i wierni Bogu.
Dzień czwarty - za niewierzących i nieznających jeszcze Jezusa.
Dzień piąty - za heretyków oraz schizmatyków.
Dzień szósty - za osoby "ciche i pokorne" i za małe dzieci.
Dzień siódmy - za ludzi, którzy szczególnie czczą Boże miłosierdzie.
Dzień ósmy - za dusze w czyśćcu.
Dzień dziewiąty - za osoby letnie i zobojętniałe.

I na dodatkową zachętę kolejne Słowa Chrystusa dotyczące święta:

- Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia.

- W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św. dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar...

- Pierwsza niedziela po Wielkanocy jest świętem Miłosierdzia, ale musi być i czyn; i żądam czci dla Mojego miłosierdzia przez obchodzenie uroczyście tego święta i przez cześć tego obrazu. 


Na zakończenie, jak by tego było mało, bonus:
Penitencjaria Apostolska 12 stycznia 2002 wydała akt, na mocy którego każdy wierny, który odmówi Koronkę do Miłosierdzia Bożego w kościele lub kaplicy w Polsce wobec Sakramentu Eucharystii, może uzyskać, pod zwykłymi warunkami, odpust zupełny.

środa, 9 kwietnia 2014

Byłem w Niebie

"W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem."



Przypadkiem (?) do moich rąk trafiła książka Richarda Sigmunda "Byłem w Niebie". Pochłonąłem ją migiem, bo mimo że posiada ponad 220 stron, to jest wydrukowana dość dużą czcionką, a treść jest niebagatelnie wciągająca.

Nie jest to pierwsze dzieło literackie traktujące na temat życia po śmierci które miałem okazję poznać, ale pierwsze które tak obszernie i z detalami opisuje Królestwo Boże. Pastor Sigmund już od pierwszych stron, bez zbędnych wprowadzeń wrzuca nas na głęboką wodę: opis Nieba zaczyna się bardzo szybko.

Dzięki lekturze "Byłem w Niebie" zrozumiałem po co na Ziemi jest fizyka: jest dla nas ograniczeniem. Tam gdzie jest grzech - jest i śmierć, i właśnie są też prawa fizyki. A w Niebie ich po prostu nie ma, bo nie ma grzechu i nikt braku praw fizyki i jej ograniczeń nie wykorzystuje do niecnych planów.

Tak więc w Niebie wśród wielu wymienionych przez Pastora Sigmunda sytuacji, a które to sytuacje pozwolił mu zapamiętać Bóg, są te które przeczą całkowicie ziemskim prawom fizyki. A więc będziemy tam posiadać doskonałe ciała, podobne do ziemskich w wieku ok. 20-30 lat. Można tam oddychać pod wodą. Można na przykład zejść z tarasu znajdującego się na wysokości kilku pięter bezpośrednio na grunt - opadając z lekkością i gracją. Nie do opisania są dźwięki, kolory, zapachy i wymiary. A jak chcemy się gdzieś znaleźć a nie chce nam się przespacerować... wystarczy pomyśleć o tym miejscu i się jakby teleportujemy!

Richard Sigmund opisuje także architekturę Nieba, gdzie każdy najskromniejszy budynek gdyby istniał na Ziemi mógłby być tutaj zaliczony do grupy "7 Cudów Świata". Niebo jest niepojętym cudem, krainą niezliczoną ilość razy większą od Ziemi i wielowymiarową. Tak jak autor podaje na wstępie: nie do opisania, jednak stara się jak najwierniej opowiedzieć co przeżył i widział.

Miasta najczęściej wykonane są ze złota, kryształów, szlachetnych kamieni i z minerałów nieznanych śmiertelnikom. Jeden z domów których opis zapamiętałem najbardziej, było mieszkanie wydrążone w ogromnej perle, przygotowywane przez Anioły dla męczennicy o nazwisku Pearl.

Są też figury, gobeliny, posągi, fontanny i obrazy o niesamowitych właściwościach: są jakby... animowane. W Niebie jest niezliczona ilość ludzi i różnego rodzaju Aniołów. Są wysokie na ok. 4 metry konie... umiejące mówić. Ale największe wrażenie robi opis Sali Tronowej, czyli spotkanie z Bogiem Ojcem.

Nie zaprzeczam, że "Byłem w Niebie" czyta się z niedowierzaniem, jak jakąś wymyśloną fantasy. Jednak prócz zgodności opisu Królestwa Niebieskiego Richarda Sigmunda z Pismem Świętym, są także inne zgodności. Pastor Sigmund nie jest pierwszym i jedynym człowiekiem któremu Bóg okazał łaskę wejść do swojego Królestwa i wrócić do naszego marnego świata. Za każdym razem jednak takim ludziom nie pozwolono zapamiętać wszystkiego albo nie udzielono odpowiedzi na wiele pytań, nie wtajemniczono we wszystko, a pokazano tylko ułamek. Bo to nie jest wymiar dla śmiertelników!


Chciałbym nawiązać tylko do dwóch przypadków zgodności relacji pastora Sigmunda z innymi relacjami osób które powróciły na Ziemię po bezpośrednim spotkaniu z Chrystusem. Pierwszą osobą jest Colton Burpo, którego dzieje opisane są w książce "Niebo istnieje... Naprawdę!" a już 16 kwietnia 2014r. na ekrany kin wchodzi ekranizacja tych wydarzeń:

"Niespełna czteroletni Colton oznajmił rodzicom, że opuścił swoje ciało podczas zabiegu, wiarygodnie opisując, co jego rodzice robili, gdy on leżał na stole operacyjnym. Opowiadał o wizycie w niebie i przekazywał historie ludzi, z którymi spotkał się w zaświatach, a których nigdy wcześniej nie widział. Wspominał nawet o zdarzeniach, jakie miały miejsce jeszcze przed jego narodzinami. Zaskoczył swoich rodziców opisami i mało znanymi szczegółami o niebie, dokładnie pasującymi do tego, co podaje Biblia, a przecież nie mógł ich stamtąd znać, bo jeszcze nie umiał czytać."

Na książkę "Niebo istnieje... Naprawdę!" mógłbym poświęcić cały wpis, ale jest o tym dużo w Sieci, no i jest film fabularny, zapraszam więc do oglądania i czytania.

 

 

Drugi ale na pewno nie ostatni przykład zbieżności relacji Richarda Sigmunda z innymi osobami, które miały okazję opuścić ten świat jest Bill Wiese. W tym przypadku zbieżność dotyczy opisu piekła. W książce "Byłem w Niebie" jest bowiem też parę stron o tym, jak Pan Jezus pokazuje pastorowi Sigmundowi piekło. Porównajcie proszę tekst z  książki do świadectwa "23 minuty w piekle".


Richard Sigmund przed wizytą w Niebie miał już wcześniej różne wizje świata duchowego. Sam wypadek który spowodował jego śmierć na 8 godzin był dość dziwny... Samochód został zdruzgotany po zderzeniu z... niczym. Ciało Richarda miało być już szykowane do trumny, kiedy to zostało całkowicie uzdrowione w jednym momencie. Obecnie autor książki żyje i Mocą nadaną przez Chrystusa uzdrawia ludzi, czego dowodzą świadectwa umieszczone jako dodatek do książki. Może by tak ktoś zaprosił pastora do Polski?

piątek, 4 kwietnia 2014

Czy można modlić się do obrazów?

„Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał ani służył. Ja jestem Pan, Bóg twój, mocny, zawistny, karzący nieprawość ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą; a czyniący miłosierdzie tysiącom tych, którzy mię miłują i strzegą przykazań moich.”



Powyższy cytat pochodzi ze starotestamentowej Księgi Wyjścia. Tak brzmi rozwinięcie drugiego przykazania z Dekalogu, który podyktował Mojżeszowi sam Bóg na górze Synaj. Kościół Katolicki w swym katechizmie likwiduje całkowicie to rozwinięcie pozostawiając jednak treść Pisma Świętego nienaruszoną. Jest tak, ponieważ ta długa treść dotyczy tego zdania: "Nie będziesz miał cudzych bogów przede mną" - i dotyczy bałwochwalstwa, czyli czczenia wyimaginowanych bóstw.

Wielu zarzuca, szczególnie wiernym KRK (Kościół Rzymsko-Katolicki) modlenie się do obrazów, czczenie przedmiotów. Nie tylko wśród innych religii, lecz także wśród innych wyznań chrześcijańskich, a może szczególnie właśnie wśród nich - istnieje głośna krytyka wiernych Kościoła Katolickiego za to że modlą się do obrazów, że całują krucyfiks, wieszają krzyż... Czy słusznie?

Aby prawidłowo odpowiedzieć na powyższe pytanie i zrozumieć zachowanie katolików, wręcz wydające się ich „nieposłuszeństwo” Bogu - należy wczuć się w okres w którym żył Mojżesz oraz odpowiednio zinterpretować przykazanie.

Uciśniony naród żydowski przez stulecia przebywał w Egipcie – kraju czczącego różne bóstwa. Modlenie się do figur i obrazów, wierzenia w moc amuletów – było czymś normalnym (może ktoś stwierdzić że niewiele się zmieniło, ale to już temat na kiedy indziej). Jednak Bóg jest jeden i wymaga od nas by tak był czczony. Zatem zabrania tworzyć wizerunki rzeczy, zwierząt, osób – ale w rozumieniu że innych od Niego, by nie oddawać im hołdu, czci, by się do nich nie modlić, nie służyć, nie kłaniać. Bo jest jeden Bóg Prawdziwy, w dodatku zazdrosny. Wizerunki Jezusa, Maryjne, świętych, aniołów, a nawet Ducha Świętego i samego Boga Ojca - dotyczą jednego, w Trójcy Jedynego Boga. I są tworzone dla wiernych ku Jego czci. Zatem absolutnie nie jest to bałwochwalstwo.

Załóżmy że nie mam racji i jednak trzeba Słowo Boże zinterpretować dosłownie. Wtedy więc każdy kto coś narysował, wyrzeźbił… jest grzesznikiem. Robiliby to tylko niewierzący w Stwórcę, lub przynajmniej ci którzy nie stosują się do Bożych przykazań. Nie było by milionów dzieł sztuki, prasa była by bez zdjęć, książki bez ilustracji, nie było by filmów, telewizji…

Mało tego, jeśli przykazania (a raczej ich tłumaczenia!) mielibyśmy brać dosłownie, to "nie zabijaj" oznaczało by, że Bóg na darmo stworzył dla nas krowy, kury i owieczki, nie mówiąc już o tym że "zjadłyby" nas pchły i muchy bo byśmy nie mogli ich zabijać...

Gdyby interpretować dosłownie Dekalog, cudowny obraz "Książę Pokoju" autorstwa 8-letniej Akiane Kramarik nigdy by pewnie nie powstał, a Colton Burpo nie rozpoznał by w nim najbardziej prawdopodobnego wyglądu Chrystusa. Akiane otrzymała talent od samego Jezusa przebywając podczas śmierci klinicznej w Królestwie Niebieskim. Długą wizytę w Niebie złożył też właśnie mały Colton, bohater książki i filmu "Niebo istnieje! Naprawdę".
Jest jeszcze jedna sprawa o której powinniśmy pamiętać: pierwsze tablice z Dekalogiem wyryte przez samego Boga zostały rozbite w gniewie przez Mojżesza. Treść tych przykazań jest wspomnieniem człowieka piszącego Księgę Wyjścia (prawd. Mojżesza lub jego pomocnika Jozuego, albo też Aarona, brata Mojżesza). Nie spisał on ich od razu po powrocie z góry Synaj, (chyba że schodząc, ale nie mógł raczej przewidzieć że tablice zostaną stracone), bo wtedy to odbyły się dramatyczne sceny spowodowane gniewem Boga (a co za tym idzie Jego sługi Mojżesza) gdy Izraelici z Aaronem zrobili sobie cielca ze złota i go czcili. I to te przykazania, które zostały rozbite uznawane są za obowiązujący Dekalog. Kiedy Mojżesz wstąpił po raz kolejny do Pana na górę Synaj zostało odnowione Przymierze. Bóg podyktował tym razem (a nie sam wyrył) przykazania które się różnią i zostały złożone w Arce Przymierza. Sens przykazań jest jednak taki sam! Pozostaje więc zadać pytanie osobom, które nagminnie oczekują od swoich braci wierzących w Boga dosłownej interpretacji Dekalogu zawartego w Biblii: której wersji Dekalogu mamy być posłuszni?

Interpretacja Dekalogu przez Kościół Katolicki jest jak najbardziej prawidłowa, dopasowana każdemu współczesnemu człowiekowi, a nie tylko Izraelitom. Żadne przykazanie Boże nie jest pominięte, są natomiast one podane w krótkich, konkretnych formach, bez zbędnych objaśnień. Obie długie treści Przymierza można znaleźć w Księdze Wyjścia i Księdze Powtórzonego Prawa - gdyby ktoś zechciał bardziej poznać genezę katechizmowych Dziesięciu Przykazań.

No dobrze, jednak ktoś może powiedzieć: skoro więc można rzeźbić i malować to przecież wyraźnie napisane jest „Nie będziesz się im kłaniał ani służył.” – czyli też modlił, a co robią katolicy? Jeżdżą z obrazami po kościołach, pielgrzymują do cudownych obrazów, do figur, całują krzyże i relikwie... Może i tak to wygląda ale… my nie modlimy się do obrazów! Tak, klękamy przy nich, patrzymy na wizerunki, na krzyż, ale po to, by skupić się na modlitwie! Modlimy się nie do wizerunków, tylko do Osób, które wizerunek lub symbol przedstawia. I tak na przykład krucyfiks przypomina nam o tym, że Chrystus poniósł na nim męczeńską śmierć dla naszego zbawienia. Obrazy Maryi przypominają nam że modlimy się do naszej Matki w Niebie, do Rodzicielki naszego Boga, prosimy o pośrednictwo do Jej Syna. Nie modlimy się do obrazu „Jezu Ufam Tobie” namalowanego na życzenie samego Chrystusa za pośrednictwem św. Faustyny Kowalskiej, ale do Bożego Miłosierdzia, a obraz pełni tylko rolę przypomnienia, pomocy w skupieniu, w wyobrażeniu sobie jak miłosierną Krew i Wodę wypływającą z Serca Chrystusa widziała mniej-więcej mistyczka. To wszystko jest miłe Panu, a nawet nakazane! Szkaplerz nie jest talizmanem, a jedynie symbolizuje oddanie się Bogu, nawet jeśli widnieje na nim wizerunek Michała Archanioła czy też Matki Bożej. Krzyż – to symbol chwały Chrystusa i Jego zwycięstwa, a nie hańby! Symbol, którego panicznie boi się szatan. Relikwie, które czynią cuda są przedmiotami łączącymi świat widzialny z niewidzialnym.

Tak więc obraz Michała Archanioła na Rodos płacze, figury Chrystusa i Matki Bożej krwawią, z rany pod kolanem posągu Jezusa w Medjugorie od lat wypływa uzdrawiający olej. Dzieciom w Garabandal wręczano od wiernych różańce, krzyżyki, medaliki. Te zanosiły tą plątaninę przedmiotów objawiającej się im Najświętszej Pannie by błogosławiła je pocałunkiem. Następnie z plątaniny relikwii dziewczynki będące w ekstazie bez trudu je oddzielały i nie wiedząc do kogo należały, bez patrzenia wręczały właścicielom. Te błogosławione przedmioty w cudowny sposób uzdrawiają po dziś dzień, o czym może zaświadczyć między innymi posiadacz relikwii Józef Lomangino, który otrzymał specjalną misję i obietnicę od Matki Bożej Karmelitańskiej z Garabandal. Więcej o Garabandal we wcześniejszym wpisie

O tym jak to sam Autor Dekalogu, nasz Pan Bóg nakazał uczynić Mojżeszowi węża z brązu oraz inne, jeszcze lepsze od mojego wytłumaczenie tego problematycznego (dla niektórych!) przykazania: http://mateusz.pl/pow/pow-dekalog.htm

Komisja ws. płaczącego obrazu Archanioła Michała na Rodos, Grecja. Obraz jest w tej chwili już w innej, większej świątyni, cały czas płacze. W kościele z którego go wyniesiono zaczął łzawić inny, mniejszy wizerunek Archanioła Michała.

Statua w Medjugorie z której wypływa uzdrawiający Olej