To był chyba największy test wiary w to, że Księga Prawdy jest rzeczywiście Słowem Bożym! Przez ponad 11 lat czekaliśmy na wypełnienie się tego oto proroctwa:
Przyznaję, że musiałem błagać Pana Boga o pokorę, aby nie zwątpić w Księgę Prawdy. Upadłbym być może, gdyby nie wcześniejsze częste "mini cuda" ukazujące mi na sposób prywatny, że Księga Prawdy jest rzeczywiście ŻYWYM Słowem Bożym. Więc już dawno uwierzyłem w nią na 100%.
W czasie tego kryzysu podziwiałem determinację wiary niektórych moich znajomych, którzy oczekiwali i głosili publicznie po śmierci Franciszka, nie zważając na upokorzenie w przypadku nie wypełnienia się proroctwa, że berGOGlio zmartwychwstanie. Mało tego, uparcie tkwili w tym po pogrzebie i oczekując, że stanie się to jakoś w czasie (fałszywego) konklawe. Może nawet, ze na balkon na Placu św. Piotra wyjdzie ponownie... berGOGlio. Taka postawa wiernych przypomina nieco tą wiarę, jaką miał Prorok Daniel i jego Towarzysze, kiedy woleli wejść do pieca niż zdradzić Boga. Chociaż próba była niewymiernie mniejsza, należy się wielkie uznanie!
Cóż, ja jednak na tym etapie nie wierzyłem w taki scenariusz, że Franciszek zmartwychwstanie. W proroctwie jest bowiem jasno powiedziane: "BĘDZIE SIĘ WYDAWAĆ". Dlatego też miałem wewnętrzny żal do tych, którzy głosili to w taki dosłowny sposób. Było to po prostu głoszeniem fałszywego proroctwa. A to wykorzystywały "hieny" - czyli wyśmiewacze Księgi Prawdy.
Ten tekst piszę, kiedy od paru dni nowym antypapieżem jest Leon XIV. Są na pewno osoby z Armii Reszty, które się załamały i być może na moment lub na stałe porzuciły Księgę Prawdy. Rzuciły się też na nas "sępy", które oczekiwały, nawet od lat, wypełnienia lub nie wypełnienia się proroctwa z ww. grafiki.
Pochówek Franciszka i wybór Leona ku uciesze tychże sceptyków "udowadnia" w ich opinii, że Księga Prawdy nie jest przesłaniem z Nieba. Otóż wszystkich tych ludzi zgubiła własna pycha. Chcieli być mądrzejsi od Boga, dlatego został im odebrany rozum. Mają to co chcą - swoją ludzką "mądrość". A wiadomo, że co mądre uchodzi u ludzi - głupstwem jest u Boga.
Największym naszym błędem jest NIEPOSŁUSZEŃSTWO Bogu. Jest wiele pouczeń, nakazów i ostrzeżeń w Księdze Prawdy. I jest też takie: mamy jej nie interpretować. Niezwykle to trudne! I przyznaję się: byłem nieposłuszny. Byłem pyszny. Nadal w jakiś sposób jestem, ale próbuję z tym walczyć, bo jest ciężko. To tak, jakby... nie myśleć. No, ale... zgadza się: mamy stać się jak dzieci! Przyjmować na wiarę, być wobec Boga całkowicie ufnym.
Zatem nie interpretuję, ale chciałbym przedstawić MOJE PRYWATNE trzy ewentualne wyjaśnienia wypełnienia się tego proroctwa:
1. Jakże słabą mamy pamięć! Przecież w lutym 2025 - 2 miesiące przed śmiercią berGOGlio, media już ogłaszały, że umarł! W mediach społecznościowych była rozpacz, ludzie szlochali i modlili się nawet wspólnotowo po parafiach. Ja pisałem na Facebook, nie wierząc że umarł, że proroctwo się wypełniło - chociaż cały czas brałem pod uwagę opcję, że to może jeszcze jest za słabe, że może najpierw wystawią mu "akt zgonu" i wtedy nagle powstanie z jakiejś śmierci klinicznej. Jakkolwiek, jak najbardziej można uznać, że już w lutym to proroctwo się wypełniło, bo Franciszek powrócił z ciężkiej choroby "do życia", a media zaprzestały spekulacji jego śmierci.

2. Jednak bardziej prawdopodobna jest ta wersja: berGOGlio umarł naprawdę. Ludzie szlochają... Ale my musimy sobie przypomnieć Słowo Boże, że GOG jest... demonem! A demon to przecież byt nieśmiertelny. Demon zamieszkuje w wybranych przez siebie ciałach, "awatarach". Może np. zostać wypędzonym z człowieka i wejść w świnię - co znamy z Pisma Świętego!
To nie tylko daje nam wyjaśnienie proroctwa Matki Zbawienia o wydawaniu się, że fałszywy prorok jakby zmartwychwstanie, ale zmienia całkowicie postrzeganie naszego dotychczasowego myślenia o Fałszywym Proroku!! GOG jest demonem, a Fałszywym Prorokiem był z pewnością Franciszek, ale i prawdopodobnie jest każdy kolejny antypapież! Jeden duch anty-Jana Chrzciciela cały czas będzie kierować antykościołem, aby wprowadzić bestię pierwszą: antychrysta!
Zatem wydaje się, że Fałszywy Prorok, Bestia Druga, Mały Róg umarł... ale to tylko ciało umarło. I Gog wchodzi znowu na scenę, a dokładnie na balkon i mówi mniej-więcej: "Chrystus UMARŁ I ZMARTWYCHWSTAŁ, a ja jestem kontynuacją Franciszka"!! Przecież właśnie w takim kontekście było jego pierwsze przemówienie!!
3. Opcja trzecia: wypełnienie się proroctwa jest jeszcze przed nami i będzie dotyczyć Leona albo jeszcze jego następcy, chociaż wątpię, by jeszcze jakiś był. Rzeczywiście może coś się stać Leonowi, będzie pogłoska że nie żyje, ale jakoś cudownie BĘDZIE SIĘ WYDAWAŁO, że zmartwychwstał, przez co ludzkość go uwielbi. Zarówno ta opcja jak i inne możliwe, o których możemy nie mieć pojęcia, nie muszą się wypełnić bym uznał, że to proroctwo się już wypełniło!
Nasze myśli nie są Bożymi myślami. Chociaż Słowo Boże (Matka Boża czyni wszystko zgodnie z Wolą Bożą, a Jej słowa też kłamać nie mogą) jest czyste i proste, przez nasze ułomności możemy go nie rozumieć. Nie mieć łaski i mieć zamknięte oczy - jak choćby uczniowie podążający do Emaus z Chrystusem. Byli tak blisko Jego, a Go nie rozpoznali.
Mało tego, zarówno w Piśmie Świętym jak i w Księdze Prawdy można znaleźć POZORNIE sprzeczne rzeczy. Np. o tym, że "nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie" - powiedział Pan Jezus ok. 2000 lat temu. Kłamał? Ależ skąd! To nie możliwe! To my nie potrafimy zrozumieć. Ale przez pychę ktoś mógłby powiedzieć, że w takim razie Biblia jest ludzkim, lub jeszcze co gorsza - jakimś diabelskim pismem. Niestety, właśnie tak ludzie często bluźnią Księdze Prawdy!
A weźmy jeszcze niedawny przykład takiego pozornie niewypełnienia się proroctwa, przez co znany mi osobiście człowiek stracił, przynajmniej chwilowo, wiarę w całe objawienia z hiszpańskiego Garabandal. Otóż 18 czerwca 2014 r., w przeddzień Uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej - zmarł Joey Lomangino. "Józio" zwany także Apostołem Garabandal był niewidomy, a dostał zapewnienie Matki Bożej, że odzyska wzrok w dniu Wielkiego Cudu - zapowiedzianego wizjonerkom pod Koniec Czasów.
No i ten mój znajomy załamał się wiadomością o śmierci Józia. Zinterpretowali, właśnie poprzez naszą ziemską, ograniczoną logikę i pychę, że obietnica Matki Bożej się nie spełniła. A przecież obietnicą było odzyskanie wzroku, a nie: "nie umrzesz". Skoro śmierć Józia była wcześniej od Wielkiego Cudu, dlaczego myślimy, że nie odzyska wzroku, jak miał obiecane? A może to chodzi o inny wzrok? Że wtedy, jako dusza - a przecież zmarli nie mają całkowitego poznania, nie są Bogiem! - odzyska wzrok, czyli pojmie to, czego wcześniej nie pojmował?
Zostawmy gdybania, stańmy się jak dzieci, na Litość Boską! Po prostu wierzmy i ufajmy - w... "ślepo" - jak niewidomy Józio właśnie!
