Spontanicznie zadałem pytanie na FB:
Otrzymałem kilkanaście komentarzy, które były przeciw temu pomysłowi.
Jako, że byłem naprawdę neutralny, ale mam naturę przekorną i niekonwencjonalną, zrodziła się w mojej głowie taka oto opowiastka:
"Rzecz dzieje się w pewnej alternatywnej przyszłości, zakładając że świat się nieco naprawił, ale jeszcze nie doszło do Paruzji, dajmy na to że jest rok 2224. ☺️
Ostatni tydzień października, ksiądz na lekcji religii pyta dzieci:
- Czy wiecie kochani, skąd się wziął zwyczaj dyniowych lampionów, z którymi chodzimy w Zaduszki na cmentarz?
Dzieci nie wiedziały, więc ksiądz opowiedział genezę:
- Otóż podobnie jak np. pisanki czy choinkę, a nawet daty Świąt, nasza Matka Kościół Święty, w swej mądrości postanowił zaadoptować pogańskie zwyczaje i zmienić zło w dobro. Kiedyś ludzie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych przejęli od Celtów, żyjących kiedyś w Europie satanistów, zwyczaj czczenia śmierci.
Dynia, która w tym okresie roku jest dojrzałym warzywem, posłużyła Amerykanom do tworzenia upiornych lampionów. Był to wtedy bardzo rozpowszechniony symbol niby zabawy, takiego straszenia na żarty, jednak duchowo był to kult szatana.
Mało kto zdawał sobie sprawę z tego, że to nie zabawa, gdyż ludzie byli w tych czasach bardzo oddaleni od Kościoła. Jednak był taki święty z Polski, którego córka wróciła kiedyś ze szkoły i - tak jak dzisiaj wy, miała za zadanie zrobić lampion z dyni. Ale nie taki katolicki jak nasz, ale właśnie ten upiorny, gdzie dynia była niby złą twarzą z dużymi zębami i stawiano ją np. przed domem, niby dla dekoracji, ale tak naprawdę przyciągała ona prawdziwe demony, z czego ludzie nie zdawali sobie sprawy.
Przykro zrobiło się temu świętemu, bo nie mógł pozwolić by jego córka brała udział w takich obrzędach poprzez tworzenie tej paskudnej dekoracji, ale jednocześnie nie chciał, by czuła się odrzucona przez rówieśników, no i żeby nie dostała złej oceny za niewykonanie pracy domowej.
Zatem pomodlili się i wpadli na pomysł. Zdobyli dynię, która jest przecież tylko owocem stworzonym przez Boga, a nie symbolem zła. Wydrążyli ją z miąższu żeby mama zrobiła pyszną, sezonową zupę a w pustej dyni wycięli najważniejszy symbol we Wszechświecie. Ktoś wie jaki?
- KRZYŻ! - krzyknęły dzieci.
- Amen! - odparł kapłan - tak jest, Krzyż! Wstawili do środka lampkę i tak oto był piękny lampion. Córka tego świętego zaniosła taką dynię do szkoły. Praca spodobała się nauczycielowi, była innowacyjna. Wiele dzieci zaczęło w późniejszych latach robić takie same chrześcijańskie lampiony z dyni. Z biegiem czasu wszyscy takie robili, a upiorne dynie poszły w niepamięć. Za aprobatą władz kościelnych przyjęło się z biegiem lat, że tradycją jest teraz chodzenie z takimi właśnie lampionami na groby bliskich, a nawet przez cały Adwent na Roraty.
I tak oto, dzięki Duchowi Świętemu kolejny pogański zwyczaj Kościół zmienił na tradycję katolicką. Pan Bóg zamienił zło w dobro, a moc udoskonaliła się w słabości..."
🙏😇 Zło dobrem zwyciężaj!