Ewangelia była o poście: „Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, i wtedy, w owe dni, będą pościli”.
Ksiądz wygłosił mini homilię. Zaczął mniej więcej tak: "2 tygodnie temu byłem na weselu. W piątek. Było mięso. Ciężko by było podać na weselu tylko wegetariańskie dania. Dlatego młodzi wystąpili do biskupa o dyspensę dla weselników, którą udzielił pod warunkiem, że mieli pościć w inny dzień lub złożyć jałmużnę charytatywną".
Ksiądz takie coś powiedział z ambony.
Ksiądz był na weselu.
Ksiądz był w piątek na weselu.
Ksiądz pewnie i tańczył.
W piątek.
W sutannie, czy bez?
A jeśli nawet nie tańczył, nie jadł mięsa, nie bawił się - to przyzwalał.
No, ale była dyspensa...
Kiedyś takie coś byłoby nie do pomyślenia. Nigdy nie było wesel w piątki. Dyspense były bardzo, bardzo rzadko. Po prostu żaden kapłan nie udzieliłby ślubu w piątek.
Teraz Bóg się nie liczy, liczy się człowiek. Człowiek jest bogiem. To do niego przecież kapłan się odwrócił zaledwie w zeszłym wieku, tyłkiem stając do Boga. To dlatego teraz wszystko jest ustawiane pod człowieka. Nawet grzech "przestaje być grzechem" i błogosławi się tym, którzy popełniają grzechy wołające o pomstę do Nieba.
No naprawdę, miał się ten ksiądz z dzisiejszej Mszy św. czym "chwalić"! Ale czy to koniec zgorszenia na dzisiejszej pierwszo piątkowej "UCZCIE"? Tak, dla nich Najświętsza Ofiara to uczta! Jak teraz mają ucztę, to co będą robić w Niebie, na Nowej Ziemi, hmm? Niestety, to nie był koniec. Gorsze dopiero nastąpiło.
Tuż przed udzieleniem Komunii św. kapłan ogłosił: "Dziś Komunia św. będzie udzielana pod dwiema postaciami: pod postaciami Ciała i Krwi do ust, a pod jedną postacią (WAŻNE: JEST SUGESTIA, ŻE W KOMUNIKANCIE NIE MA CIAŁA I KRWI, JEST TYLKO CIAŁO, NIEPEŁNY BÓG!) na rękę."
Raz na jakiś czas występują takie szatańskie podstępy. Bo wiadomo: nie przyjmę pod dwoma postaciami jako świadomy katolik tego, że tak może spożywać tylko kapłan - jest to bowiem nadużycie, marnowanie niepojętej łaski, której przyjąć nie mogę! To tak, jakby przyjąć dwa razy na raz Komunię św.
Wiadomo też, że nie przyjmę Najświętszego Sakramentu na rękę! Z dwojga złego, to jest jeszcze gorsze!
Co zatem robić? Poszedłem jako pierwszy, uklęknąłem (nikt inny później nie uklęknął, przez to szatańskie zarządzenie!) i gdy zbliżyli się do mnie celebrans trzymający puchar z Hostiami, kapłan trzymający kielich z Najświętszą Krwią i ministrant z pateną, jak najszybciej powiedziałem opcję trzecią: PROSZĘ POD JEDNĄ POSTACIĄ!
Uszanowano moją prośbę, udzielono mi Pana mego i Boga, a później chwilowa radość i szczęście po powrocie do ławki zmieniły się już tylko w cierpienie. Obserwowałem kolejkę owiec, które po prostu biczowały Boga. Przez to zagranie NIKT PO MNIE NIE PRZYJĄŁ KOMUNII ŚWIĘTEJ BEZ NADUŻYCIA I PROFANACJI. Można jeszcze dodać, że kapłan co jakiś czas palcami z najświętszymi partykułami Boga czynił znak Krzyża na dziecięcych czółkach...
Podsumowując: w Pierwszy Piątek, zamiast posmarować Najświętsze Serce balsamem miłości, jest Ono przebijane i jątrzone. Zamiast Mu ulżyć - sprawiany jest kolejny ból. Zamiast przeprosić - znieważa się Go. Zamiast powstrzymać grzechy przeciwko Niemu - pogłębia się je.
Czy lepiej, żeby takich Mszy św. w takim razie nie było? Znając Pana Boga - nie. On woli cierpieć najgorsze męki, jeżeli taka musi być cena naszego zbawienia. Zniesie wszystko, a bez Niego będziemy straceni. Gdyby Jego Najświętsza Ofiara na Golgocie nie byłaby wystarczająca, A JEST! - pragnąłby za każdego z nas osobno być ukrzyżowanym. Taka Jest jego Miłość. On Jest Miłością.
Tylko my, bezmyślni niewdzięcznicy, na Miłość Boską, opamiętajmy się. Bo kto niegodnie przyjmuje Ciało Pańskie - ten śmierć sobie spożywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz